Dlaczego neapolitańska potęga była osłem?
Obecnie potęga SSC Napoli została zbudowana wokół takich gwiazd jak Lorenzo Insignie, Piotr Zieliński czy Kalidou Koulibaly. Choć obecnie zespół nie ma najlepszego okresu w historii, to wciąż jest lepiej niż w pierwszych latach budowania swojej potęgi
Potęga Napoli stała się osłem.
Początkowo, a więc we wspomnianym już 1927 roku SSC Napoli, a tak na prawdę Associazione Calcio Napoli miał w herbie konia, i to nie byle jakiego. Był to piękny biały nieokiełzany rumak umieszczony w owalnym herbie na niebieskim tle i otoczony trzema literami A S i C stanowiącymi inicjały nazwy Associazione Calcio Napoli, czyli Stowarzyszenie Piłki Nożnej w Neapolu. Herb ten byłby świetny, gdyby ówczesne Napoli to była prawdziwa potęga.
Rumak co prawda był w herbie, ale na boisku to było co najwyżej źrebie. I to porównanie wydaje się być przesadzone, bowiem źrebaki mają często wiele energii. Koń ten w herbie klubu był tylko przez rok, zastąpił go bowiem osioł. Te zwierzę lepiej obrazowało ówczesną „potęgę” Napoli.
Ośla potęga Napoli.
Neapolitańczycy bardzo lubią ironię. I ów osioł jest tego najlepszym przykładem. Pierwszy stadion, na którym „potęga” włoskiej piłki rozgrywała swoje mecze, znajdował się w dzielnicy Luzzatti (dokładnie w tej, w której wychowywały się i skąd pochodzą dwie przyjaciółki z powieści Eleny Ferrante). Stadion nazywał się początkowo „Stadio Vesuvio” (od Wezuwiusza oczywiście) a potem został przemianowany na „Ascarelli” od nazwiska jego fundatora, przemysłowca, Giorgio Ascarelli.
Pech chciał, że po tej dzielnicy w latach 20-tych i 30-tych XX w. krążył niejaki don Domenico Ascione, pochodzący z Torre del Greco ubogi, chudy chłop, próbujący sprzedać figi, które sam zbierał nocą. Przez mieszkańców dzielnicy nazywany był „Ficuciello” lub „Fichella” (od słowa fica oznaczającego figę).
Miał on osła, mizernego jak i on sam. Utarło się zatem wśród miejscowych neapolitańskie powiedzenie: „trentatre’ chiaje e a coda fraceta” co możemy przetłumaczyć jako „33 rany i nawet ogon zbutwiały”, a co miało podkreślić naprawdę kiepski stan zwierzęcia, które po przebyciu zaledwie kilkuset metrów zwyczajowo kładło się na ziemi i nie chciało się więcej ruszać. Jak to osioł.
W tej samej ciągle dzielnicy Luzzatti znajdowała się też redakcja satyrycznego tygodnika neapolitańskiego „Vaco e pressa”, pracujący w niej dziennikarze codziennie więc widywali chłopca i jego osła.
Jak wiemy w Neapolu piłka jest jak religia. Łatwo można więc sobie wyobrazić frustrację kibiców, gdy ich drużyna w pierwszych swoich rozgrywkach uzbierała aż… jeden punkt. Tracąc w 18 meczach „tylko” 61 goli. Od cała „potęga” Napoli.
Po tych właśnie rozgrywkach jeden z neapolitańskich satyryków ze wspomnianego już pisma napisał: “Ato ca cavallo sfrenato, a me me pare ‘o ciuccio ‘e fichella, trentatré chiaje e a coda fraceta!”. W dokładnym tłumaczeniu daje to: „ale jaki to nieokiełzany koń, mnie wydaje się raczej osłem Ficchelliego (czyli don Domenica): 33 rany i nawet ogon zbutwiały”.
Jak łatwo się domyślić jest to satyra z piłkarzy i konia w herbie klubu, który od zawrze chciał być potęgą.. Słowa te cieszyły się dużą popularnością w Neapolu. Piłkarze długo nie robili nic, aby przestały mieć one uzasadnienie na boisku.
W końcu jednak nastał pamiętny mecz dla wszystkich w Neapolu. w 1930 roku na własnym stadionie drużynie neapolitańskich osłów przyszło się mierzyć z potęgą włoskiej piłki Juventusem Turyn. Pierwsza połowa nikogo nie zdziwiła. Napoli przegrywało już 0:2. Wtedy, prawdopodobnie stało się to podczas przerwy w meczu, wpuścił na murawę osła ubranego w błękitną wstęgę z napisałem „CIUCCIO FA TU” (OŚLE GRAJ TY). Rozbawiło to zdegustowanych kibiców, a piłkarzy z osłów zamieniło w prawdziwe rumaki bowiem udało im się doprowadzić do remisu 2:2 co w tamtych czasach dla tej drużyny było prawdziwym sukcesem.
Później bywało różnie, ale kibice mogli liczyć na takie mecz jak ten. Wygrany 3:0 z Romą